Focus mode

Krystian Minda

Krystian Minda

Odwiedzający Tattoo Konwent, jak i szereg innych eventów związanych z branżą tatuażu (ale nie tylko), w Polsce i poza jej granicami, znają Cię jako performera. Nim zadam Ci kilka pytań związanych z Twoimi szalonymi pokazami, napisz proszę, jaki prywatnie jest Krystian Minda. Też jest taki szalony jak jego show?

To fakt, znany jestem przede wszystkim jako artysta wykonujący pokazy w kontrowersyjnym stylu, jakim jest freak show. Od 13 lat rozwijam się i kreuję swój wizerunek właśnie w tym kierunku kładąc nacisk na rozwój zarówno swoich umiejętności, jak i oryginalnego stylu. Nieustannie stawiam sobie nowe cele, przekraczam kolejne granice, tworzę i udoskonalam pokazy oraz konsekwentnie podbijam coraz większe sceny międzynarodowych wydarzeń.

Jednak wizerunek wizerunkiem, praca pracą, a prywatnie rzeczywiście jestem zupełnie inną osobą. Z wykształcenia leśnik, największe pasje – podróżowanie i motocykle, zaś spektrum moich zainteresowań i posiadanych umiejętności jest dość obszerne: zajmuję się stolarstwem, wykończeniem wnętrz, projektuję strony www, nie jest mi obca fotografia i montaż filmów, uprawiam szereg sportów, uwielbiam pracę w warsztacie i fantastycznie odnajduję się w realizowaniu swoich pomysłów projektując i tworząc coś dosłownie z niczego. Mam też słabość do dobrego wina, ambitnych filmów i spędzania wolnego czasu na łonie natury.

Skąd wziął się pomysł na robienie pokazów i kiedy w Twojej głowie pojawiała się myśl, że warto przekraczać kolejne granice i dodawać do show te niebezpieczne elementy?

Doskonale pamiętam ten czas, kiedy życie postawiło mi pytanie „Co chcesz robić dalej?”. Ukończone studia, wiele możliwości pokierowania swoim życiem. Jedne opcje prostsze, inne trudniejsze, jeszcze inne wręcz niewykonalne. Przy wyborze dalszej drogi kierowałem się jedną dewizą – być panem swojego losu. Zaryzykowałem i podjąłem podróż przez życie chyba najbardziej szaloną ze wszystkich ścieżek – w wieku 24 lat porzuciłem wszystko i postanowiłem zostać scenicznym freakiem.

Co mną kierowało?

Jedni płyną z prądem, inni płyną pod prąd. Nie lubię prostych rozwiązań. Stawiam na wyzwania. Im wymagają więcej pracy, tym większą dają mi satysfakcję. Na tym właśnie zbudowałem całą swoją sceniczną karierę – podejmowałem wyzwania, nieustannie podnosiłem poprzeczkę i do dzisiaj nadal ją podnoszę. W dniu dzisiejszym mogę pochwalić się wieloma rekordami świata oraz występami na międzynarodowych scenach kilkudziesięciu krajów.

Połykanie mieczy to ta część pokazu, w której publiczność pod sceną zamiera z wrażenia. To z pewnością ekscytujące dla widowni, ale również niebezpieczne dla Ciebie. Gdyby ktoś obcy przyszedł do Ciebie i zapytał co zrobić, żeby nauczyć się połykania mieczy to co byś mu powiedział?

W ciągu ostatnich lat setki osób już przychodziło do mnie dokładnie z tym pytaniem. Odpowiedź zawsze jest zgodna z prawdą: to cholernie ciężki i niebezpieczny zawód.

Połykanie mieczy wiąże się z ryzykiem urazów, wypadków, powikłań zdrowotnych, czy nawet śmiercią. Od otarć czy perforacji przełyku po krwotoki wewnętrzne czy uszkodzenia narządów. Naiwnie jest myśleć, że pracując w zawodzie wiele lat unikniemy tych problemów.

Nie jest to też dziedzina dla niecierpliwych ludzi, szukających szybkich efektów bez wkładania w to czasu i ciężkiej pracy. Wiąże się z uciążliwymi regularnymi treningami okupionymi często bólem i krwią. To bardzo długa i wymagająca droga.

Twoje pokazy już od wielu lat zawierają w sobie ogień i pirotechnikę. W zeszłym roku mieliśmy okazję widzieć jej jeszcze więcej na scenie. Czy ogień to Twój żywioł?

To właśnie ogień przyciągnął mnie do siebie jak ćmę i pochłonął bez reszty. To właśnie od niego zaczęło się wszystko i to właśnie z nim utożsamiam się najmocniej. Jest dziki, potężny, budzi grozę, a jednocześnie jest fascynujący, piękny, niemal boski. Stanowił dla mnie wyzwanie, imponował, zdawał się nie do okiełznania. Praca z nim była niezwykła, nauczyła mnie cierpliwości i wytrwałości. Nauczyła walki ze słabościami. Dała mi wiele lekcji, które umożliwiły dalszy rozwój, zarówno sceniczny, jak i prywatny.

Czy robiłeś bądź nadal robisz na scenie coś, czego sam się boisz, bo nie wiesz, czy nie ucierpisz? Czy wszystko tak naprawdę jest kwestią czasu i doświadczenia i nie ma się czego bać? Ja przyznam, że zawsze boje się tego momentu, gdy jesteś w kaftanie bezpieczeństwa, w łańcuchach zapiętych kłódką, a na twarzy masz folię, która uniemożliwia Ci oddychanie. Nawet teraz jak o tym mówię to czuję się przerażona haha, a Ty?

W pokazach nie ma miejsca na przerażenie. Reagowanie na zagrażające życiu sytuacje wymaga ogromnego opanowania. Nie ma tu miejsca na chaotyczne i nieprzemyślane decyzje. Ułamek sekundy może zaważyć o życiu.

Podejmując się takiej pracy trzeba mieć pełną świadomość tego, z czym się ona wiąże. Nie można wyeliminować ryzyka, nie można pozbawić pokazów elementów niebezpiecznych i zagrażających życiu. Każda decyzja niesie za sobą konsekwencje. Każdy czynnik trzeba analizować w setkach wariantów, przewidywać sytuacje i tworzyć dla nich rozwiązania. A wszystko właśnie po to, żeby wchodząc na scenę być przygotowanym na wszystko.

Jak przygotowujesz się do każdego show i jak po nim odpoczywasz?

Warto zacząć od tego, że wydarzenia, na których występuję, zazwyczaj oddalone są o setki, jak nie tysiące kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. System pracy w takim trybie jest bardzo wymagający i bardzo obciąża organizm. Gdy uzmysłowimy sobie fakt, że takich wyjazdów miesięcznie jest kilka, to zdamy sobie sprawę, że jest to praca w pełnym wymiarze godzin. Ponadto człowiek jest nie tylko artystą, jego pracą nie jest jedynie wyjście na scenę, ale jest przede wszystkim managerem, księgowym, choreografem, projektantem, konstruktorem rekwizytów czy też choćby kierowcą pokonującym tysiące kilometrów miesięcznie. Przyjeżdżając na miejsce wydarzenia ma się za sobą już wiele dni pracy związanej z przygotowaniem sprzętu, dopięciem szczegółów realizacji, podpisaniem umów i oczywiście samym dojazdem. Na miejscu wydarzenia trzeba to wszystko przygotować, często dzień przed samym wydarzeniem. Nie ma tu miejsca na odpoczynek, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. To wszystko właśnie składa się na pracę performera takiego jak ja.

Wykonanie pokazu podczas wydarzenia to zwieńczenie całego tego procesu. Moment, w którym weryfikuje się wartość dotychczasowych działań. Kulminacja wielu dni, tygodni, czasem wręcz lat ciężkiej pracy.

Gdybyś dzisiaj, kiedy znasz całe swoje dotychczasowe losy jako artysta sceniczny mógł się cofnąć, do tego momentu, kiedy zaczynałeś, to nadal byś się tego podjął?

Życie to konsekwencja wyborów, jakie podejmujemy. Nie zawsze jest też istotne to co robimy, ale to czy daje nam to satysfakcję i czy czujemy się z tym dobrze. Prawdopodobnie podjąłbym drugi raz tę samą drogę wiedząc, że prowadzi mnie ona do mojego celu.

Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

No jak to gdzie? Oczywiście, że na Tattoo Konwent 🙂