Focus mode

SPACEGILRS

5

Dolly Ann

Katowice, śląskie

W świecie modelingu jesteś od wielu, oczywiście jak na swój wiek, lat. Uważasz, że obecnie łatwiej czy trudniej zostać alternatywną modelką w Polsce?

Zdecydowanie łatwiej. Tatuaże lub kolorowe włosy nie wzbudzają już aż takiego szoku jak choćby dekadę temu. Pamiętam moje początki z pozowaniem do zdjęć w 2011 r. Miałam długie, czerwone i naturalne dredy, które były moim znakiem rozpoznawczym. Powstało wówczas wiele, świetnych zdjęć i projektów. Jednak mało osób wie jak często słyszałam groźby spalenia włosów od osiedlowych chłopaków z Krakowa (śmiech). Inność była piętnowana, przynajmniej w moim ówczesnym świecie. Teraz narazić można się tylko na cięte spojrzenia staruszek w tramwaju 😉 W dobie portali społecznościowych, możliwości indywidualnej promocji i kreowaniu pewności siebie, a nawet dostępie do świetnego sprzętu fotograficznego i akcesoriów, o których kiedyś mogliśmy pomarzyć patrząc na wideoklipy z Zachodu, wszystko wydaje się łatwiejsze i daje więcej możliwości. Liczy się kreatywność, odnalezienie własnego stylu i umiejętność współpracy z ludźmi. 

Miałaś niedawno okazję być modelką na konwencie tatuażu. Jak się czułaś, kiedy tyle spojrzeń było skierowanych na Ciebie?

Czułam się cudownie! 😉 Na co dzień jestem skromną, cichą i nieszukającą atencji osobą. Modeling dał mi możliwość stworzenia drugiej osobowości (śmiech). Jako Dolly Ann na konwencie czułam się bardzo kobieco i byłam pewna siebie… Cieszę się, że mogłam sprawdzić się w innej roli niż zazwyczaj podczas tego typu imprez. Pozowanie na konwencji tatuażu było jednocześnie pracą, jak i świetną zabawą ze wspaniałymi ludźmi. Efekty sesji od różnych fotografów były niesamowite!

Czy jest jakiś fotograf, z którym bardzo chciałabyś podjąć współpracę?

Mimo mijających lat, wciąż na szczycie listy jest Christian Saint i Andy Hartmark. Moja fascynacja ich zdjęciami pokierowała mnie w stronę alternatywnego modelingu. Przyznam też, choć może zabrzmieć to dziwnie, ale niczym Tim Burton w swoich filmach, lubię pracować z tymi samymi ludźmi. Z fotografami których już znam, z którymi dotarłam się i wiem w jaki sposób pracują, jaką mają wizję zdjęć. Właśnie wtedy powstaje magia, do której wracam i chcę wracać.

Na co dzień pracujesz jako managerka w jednym z warszawskich salonów tatuażu. Jak się czujesz w tej roli?

Zupełnie przypadkiem zostałam wrzucona na tę głęboką wodę i jestem managerką ponad 6 lat, w tym samym miejscu (szok) 😉 Ukończyłam  organizację produkcji filmowej więc praca zespołowa była mi wpajana. Mam jednak to szczęście, że trafiłam na cudownych ludzi w ekipie. Razem tworzymy studio, razem pomagamy sobie i inspirujemy się, jednocześnie każdy zna swoje obowiązki. Cieszę się, gdy koledzy rozwijają swe zdolności tatuatorskie i pytają mnie o zdanie (mimo że nie tatuuję). Praca z klientem w każdej branży nie należy do najłatwiejszych i wymaga dużej cierpliwości. Mam jej jednak pod dostatkiem! 😉

Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

Ciężko stwierdzić, bo jestem trochę takim wolnym ptakiem 😉 Mam nadzieję, że osiądę w jakimś ładnym miejscu, z dala od dużego miasta i gonitwy za zarobkiem. Będę mogła prowadzić to cudownie nudne życie z ukochaną osobą u boku. 🙂

Jak najbardziej lubisz spędzać wolny czas? 

Uwielbiam aktywne podróżowanie. Ruch, taniec, wodę. Jeśli jednak nie mam możliwości wyjazdu i jestem nieco leniwcem – wybieram flippery, pizze i dobry film. 😉