Focus mode

Skąd się biorą ceny tatuaży?

Skąd się biorą ceny tatuaży?

Ile?

Wiele razy zdarzyło się nam widzieć okrągłe ze zdumienia oczy klienta i słyszeć pytanie: „ile?” po podaniu ceny za tatuaż. Rosnąca od wielu lat popularność tej formy sztuki oraz jej powolna, ale jednak zauważalna akceptacja w przestrzeni publicznej, sprawiły, że tatuaże stały się dziś mainstreamem i czymś powszechnie dostępnym. Studia i artyści szukają nowych form docierania do klienta i zachęcania go do skorzystania z usług. Idą za tym także promocje cenowe, które budują niekiedy fałszywy obraz tego, ile naprawdę kosztuje dobry tatuaż i – co nie mniej ważne – dlaczego aż tyle. Spróbujemy przyjrzeć się temu zjawisku i przeanalizować kilka współrzędnych, które mają ostateczny wpływ na to ile trzeba zapłacić za mały kwiatek na nadgarstku albo za rozbudowaną, realistyczną kompozycję na całych plecach.

Za trzaśnięcie drzwiami

Termin zapożyczony z branży taksówkarskiej przyjął się wszędzie, gdzie funkcjonuje pojęcie ceny minimalnej. Jest to właśnie ta progowa opłata, którą musimy zapłacić bez względu na to, jak mały i nieskomplikowany będzie nasz tatuaż. Klient lubi się czasem oburzyć, kiedy słyszy, że musi zapłacić dwieście lub trzysta złotych za zrobienie kropki, gwiazdki albo konturu serca w renomowanym studiu. Pojawia się wtedy argument, że kolega Darek robi tatuaże u siebie w mieszkaniu i taką gwiazdkę to strzeli za flaszkę. I to jest oczywiście prawda, tylko musimy się zastanowić, czy chcemy iść do niego do domu, nawet biorąc pod uwagę, że mieszka w bloku obok, czy wolimy skorzystać z usług studia, w którym mamy pewność fachowości, zachowania zasad higieny i rękojmi, dzięki której tatuaż można poprawić w razie potrzeby. Ten wybór wcale nie jest cechą immanentną dla studiów tatuażu, w końcu kiedy idziemy do restauracji, to możemy wybrać taką, gdzie dostaniemy „zestaw lunchowy” za 19,99, albo taką, gdzie te niecałe dwie dychy kosztuje szklanka wody. Można się denerwować, ale musimy pamiętać – nic się nie dzieje bez przyczyny.

Rozmiar

Pytanie, które najczęściej słyszy klient na etapie ustalania ceny, to rozmiar tatuażu jaki sobie wymarzył. Od wielkości wzoru zależy czas jego wykonywania a co za tym idzie cena, to zupełnie oczywiste. Czasami zdarza się nam nie pamiętać o prostym fakcie, że ta sama róża na przedramieniu, może inaczej kosztować w wypadku osoby która ma metr sześćdziesiąt wzrostu a inaczej u dwumetrowego dryblasa. Zdarzają się takie „kompaktowe” klientki, u których całe plecy to wzór mieszczący się na kartce rozmiaru A4. Ale można też trafić na postać XXL i wtedy, żeby odbić wzór potrzeba kilku kalek sklejonych ze sobą i ewentualnie pomocy drugiego tatuażysty przy odbijaniu. To jest najprostsze wytłumaczenie, dlaczego dokładnie ten sam wzór może kosztować inaczej w zależności od… anatomii klienta. Poza rozmiarem, znaczenie ma oczywiście stopień skomplikowania wzoru. Inaczej wycenimy trzy kreski o długości nawet czterdziestu centymetrów, a inaczej małą, ale super szczegółową katedrę Notre Dame. To czasami jest nawet dosyć zabawne, kiedy po rozmowie przez internet i ustalaniu wszystkich współrzędnych, w studiu zjawia się facet, którego przedramię jest takiego samego rozmiaru co noga tatuażysty. Wtedy trzeba o cenie pogadać jeszcze raz.

Artysta – gwiazda rocka

Kolejny aspekt, mający niebanalny wpływ na cenę tatuażu to doświadczenie, renoma i poczucie własnej wartości wybranego artysty. Tatuażyści to tacy sami ludzie jak wszyscy inni i podlegają dokładnie takim samym mechanizmom. Po wielu latach ciężkiej pracy w każdej głowie pojawia się myśl, że trzeba zacząć się cenić. To oczywiste. Kiedy wybieramy artystę, którego umiejętności potwierdza długi staż, dobre opinie i nagrody zdobyte na konwentach, musimy się spodziewać, że zapłacić trzeba więcej, niż u naszego dobrego znajomego – Darka z bloku obok. Doświadczony i polecany artysta, to gwarancja dobrego przygotowania, już na etapie rozmowy o wzorze, poprzez samo wykonanie tatuażu aż po późniejszą pomoc w prawidłowym wygojeniu. To także poczucie bezpieczeństwa wynikające z używania wysokiej jakości materiałów i środków higieny. Dobre studio raczej nie pozwoli sobie na zakup jakiegoś podejrzanego płynu do dezynfekcji, czy tuszu produkowanego przez firmę Krzak, pod nazwą No Name. Dobry artysta to dobre marki i produkty. Inna sprawa, że zdarzają się też gwiazdy, które po dwóch latach tatuowania, opierając się na swojej popularności na Instagramie lub Tik Toku zaczynają odlatywać i żądają cen, które budzą równocześnie przerażenie i wesołość. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że rynek prędzej czy później zweryfikuje ich możliwości i obniży tętno do prawidłowego poziomu.

Cena zaporowa

To temat trudny, ale często powracający w studiach tatuażu obleganych przez tabuny miłych pań, chcących wytatuować sobie łapacza snów z piórkiem, albo palmę nad kostką. Kiedy tatuażysta wie, że stać go na więcej, wie również, że może sobie pozwolić na zrezygnowanie z tatuowania tego rodzaju „konfekcji”, ale mimo wszystko jest miłym człowiekiem i nie chce obrazić uroczej klientki, podaje jej cenę zaporową. Czyli taką, co do której ma nadzieję, że skutecznie zniechęci klientkę i spowoduje, że poszuka innego studia. Ceny odstraszające pojawiają się również w sytuacjach, kiedy klient sprawia wrażenie mocno problematycznego, kiedy podejrzewamy, że nadużywa substancji mających negatywny wpływ na podejmowane przez niego decyzje, albo kiedy pyta o tatuaż w miejscu intymnym. Nie każdy lubi robić tatuaże… „tam”. I właśnie dlatego, w niektórych studiach, ceny za tatuaże w miejscach intymnych są trzy a nawet czterokrotnie wyższe niż normalnie. Nawet jeśli klient się zdecyduje, tatuażysta otrzymuje jakąś sensowną rekompensatę za pracę w trudnych warunkach.

Wrażenie i opinia

Jakie zatem parametry powinien uwzględnić klient, kiedy rozważa zapłacenie wyższej ceny w dobrym studiu, lub niższej u sąsiada? Absolutnie nie można bagatelizować pierwszego wrażenia – kiedy wchodzimy do studia i widzimy, że jest w nim czysto, panuje porządek, ludzie się uśmiechają i są skłonni do rzeczowej rozmowy o nawet najbardziej zaskakujących pomysłach – to już jest punkt dla tego miejsca. Kiedy tatuażysta potrafi przekonać, że pomysł nie jest dobry i wręcz zniechęcić do jego wykonywania, to też kolejny punkt dla niego! W końcu mógłby machnąć ręką i zrobić coś głupiego, tylko po to, żeby wyciągnąć od klienta kasę. Opinie o studiu i artyście też są ważne, ale tu trzeba zachować szczególną ostrożność. Wiarygodna opinia to rzadkość w dobie internetu. Lepiej pogadać z kimś, kto rzeczywiście korzystał z usług studia i wiedzę ma bardziej empiryczną a mniej opartą na wrażeniu. Kiedy uda nam się w końcu połączyć wszystkie kropki i podjąć w pełni świadomą decyzję, wtedy zapłacenie wysokiej ceny za porządną usługę wcale nie będzie niczym bolesnym. W końcu tatuaż to nie guma do żucia, zostaje z nami na resztę życia.

 

W artykule wykorzystaliśmy zdjęcia:

Patryk Friday

Bogdan Grubas

Piotr Bemben

Więcej newsów