Focus mode

Wojciech “Zappa” Janiszewski – rozmowa na tematy nieoczywiste

Wojciech “Zappa” Janiszewski – rozmowa na tematy nieoczywiste

Postaci Zappy nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choć trochę zorientowany jest w temacie tatuażu. Natomiast dla osób spoza środowiska napiszę krótko: Zappa jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych weteranów sceny, na której utrzymuje się od ponad 25 lat. Udało mi się uzyskać odpowiedzi na pytania związane zarówno z jego życiem osobistym jak i zawodowym.

Jak sam mówiłeś w swoim podcaście, 20 czy 25 lat temu relacja na linii klient – artysta była dużo prostsza. Czy według ciebie większa popularność tatuaży ułatwia pracę aktualnym twórcom?

Hehe, cóż, samo życie wtedy było prostsze. Tatuaże nie były rozproszone po różnych stylistykach, było mniej artystów, a ci byli bardziej uniwersalni. Robiło się po prostu tatuaże. Klienci godzili się na tą uniwersalność, ale też na pewną uśrednioną jakość. Wracając do pytania – obecnie tatuażyści mogą poruszać się w bardzo wąskiej specjalizacji. Praktycznie kopiować jeden wzór w nieskończoność, przy odpowiedniej promocji i zabiegom marketingowym są w stanie zbudować całkiem sporą i wierną społeczność. Większa popularność daje też możliwość włączania różnych stylistyk do własnych pomysłów. Tak, na pewno łatwość ta polega na szybszym osiąganiu zamierzonych efektów. Dotyczy to też dostępności całego zaplecza związanego z tatuowaniem.

Jakie jest twoje zdanie na temat rosnącej liczby młodych tatuatorów wykonujących tą pracę na własną rękę często w warunkach domowych?

Popularność tatuażu wśród miłośników powoduje też wzrost ilości osób, które chcą zajmować się tą profesją. Też łatwość w zdobywaniu wiedzy i sprzętu przekłada się na ilość miejsc, gdzie tatuaż może być wykonany. Z jednej strony patrzę na to z ciekawością jako na zjawisko społeczne, ale z drugiej strony martwi mnie ta masa krytyczna, która determinuje spadek jakości samego tatuażu. Ta ilość nieudanych prób na żywej skórze, ale również warunków w jakich tatuaż jest wykonywany. Na pewno można śmiało stwierdzić, że tatuaż powrócił do swoich korzeni, do garażu, kuchni i piwnicy. Oczywiście po drugiej stronie bieguna są studia, które dążą do maksymalnej profesjonalizacji. Generacja młodych artystów wykorzystała cały potencjał przetartego szlaku. Nie trzeba już z niczym walczyć, a szczególnie z problemami technicznymi, które były wyjątkowo upierdliwie na początku mojej przygody z tatuażem.

 

Czy uważasz, że aktualnie poziom wykonywanych prac zmniejsza się przez promowanie prostoty na social mediach?

Tatuaż stał się bardzo różny. Są prace, których jakość jest niesamowita, porównywalna ze szczegółowym malarstwem realistycznym, ale też są nisze, gdzie tatuaż odjeżdża w zupełnie przeciwnym kierunku. Odkrywany jest na nowo jego surowy i prymitywny charakter. Jak tatuaż był w pewnym momencie kontestacją, to ten obecny „prymitywizm” kontestuje komercyjny charakter tatuażu. Wrażenie, że się upraszcza ma związek raczej z tym, że cały przekaz na „społecznościówkach” redukuje się do minimum. Tekst, forma, film i tak dalej. Nie chcemy komplikować sobie życia. Nie ma na to czasu. To przejawia się również w tatuażu.

 

Z własnych źródeł wiem że interesujesz się stolarką, gdyby nie tatuaż to właśnie nią byś się zajmował? Jeśli nie, to czym innym?

Generalnie mam dużą słabość do rzemiosła. Lubię być świadkiem powstawania czegoś namacalnego w czasie rzeczywistym. Czy to jest mebel, rysunek, gliniany garnek, czy tez smaczna potrawa. Zostaje nam coraz mniej obszarów, gdzie możemy delektować się wynikiem pracy rąk ludzkich. Rzeczy pojawiają się albo z masowej produkcji albo z anonimowego internetu.

Tatuujesz od 2000 roku, czyli ponad 20 lat. Czy kiedykolwiek zwątpiłeś w to, że nadal chcesz być tatuoatorem i tatuować innych ludzi?

Mój pierwszy tatuaż wykonałem w 2000 roku, jednak pracę w profesjonalnym studio zacząłem w 2005/ 2006 r. Same początki były bardzo ciężkie i wiele razy chciałem zostawić tatuowanie, jednak jestem osobą bardzo zdeterminowaną, a w tatuażu odnalazłem się w 100%, więc przydomek “Hard Worker” pasuje do mnie jak ulał. Po rozpoczęciu pracy w profesjonalnym studio nigdy nie miałem takich myśli, do momentu, kiedy otworzyłem SIC i na samym początku przytłoczyła mnie ilość pracy, którą powstała, a nie była samym tatuowaniem, wtedy pracowałem po 14/18 h dziennie.

Tatuaż określasz mianem rzemiosła i sam się za rzemieślnika uważasz, czy według ciebie więcej młodych ludzi powinno tak na to patrzeć? Co charakteryzuje właśnie tatuatorów jako rzemieślników a nie artystów?

Z mojego doświadczenia i perspektywy czasu wynika, że style artystyczne w tatuażu przemijają. Zmienia się kanon tego co jest dobre, popularne i pożądane. Natomiast nigdy nie zmienia się odbiór tego jak tatuaż jest wykonany. Solidne wykonanie leży po stronie myślenia w kategoriach rzemiosła, a to rzemiosło może być nośnikiem treści artystycznych, nie odwrotnie. Sam aspekt artystyczny powstaje poza procesem powstawania tatuażu i jest on często ograniczony wpływem oczekiwań klienta na sam proces twórczy. Niekiedy nie pozostaje zbyt wiele miejsca na własną kreatywność.

Czy uważasz, że aktualnie tatuaż zatracił swoją wartość przez jego wszechobecność?

Na pewno dla mnie stracił swoją magię. Tajemnicę pewnego łącznika z egzotycznym obyczajem podkradzionym innej kulturze. Nasze zachodnie postrzeganie różnych zjawisk przemieliło i dostosowało do siebie to co najbardziej pożądane, wyłącznie wizualny narcystyczny aspekt tatuażu. Ten stał się bardzo dynamicznie rozwijającą się częścią popkultury, ale też gałęzią biznesu gdzie główną rolę pełni auto promocja. Tak też jest teraz postrzegany. Tatuaż jest po prostu inny niż kiedyś i zyskał inną wartość. Myślę, że na pewno pogubiliśmy sens i znaczenie tego co robimy. Warto zadać czasem to pozostające bez odpowiedzi pytanie „Po co?”.

Dlaczego młodzi ludzie coraz częściej decydują się na tatuaże?

Heh. To pytanie powinno być zadane młodym ludziom 🙂, ale tak na serio: młodzi lubią i muszą robić rzeczy, których żałują później na starość.

Czy uważasz, że tatuowanie się w młodym wieku jest dobrym pomysłem?

Niegdyś przygoda z tatuażem wiązała się z pewnym ostracyzmem – problem w szkole, pracy, czy z rodzicami i tak dalej. Obecnie za wytatuowaniem się nie idą żadne negatywne konsekwencje. Tatuaż został zaakceptowany, ale uważam, że nadal powinna to być przemyślana decyzja, ale z taką myślą z tyłu głowy, żebyśmy się zbytnio nie przywiązywali do obecnej powłoki cielesnej.

Na zakończenie jeszcze luźne pytanie, gdybyś mógł wykonać z kimś kolaboracje, kto byłby twoim wyborem?

Zdecydowanie Steve Moore. Jego profil można znaleźć na Instagramie @getmooretattoos. Absolutnie trafia do mnie jego stylistyka oraz to jak komponuje swoje prace.