Wiem, że we wszystkim co robisz, przyświeca Ci przede wszystkim miłość do tatuażu i jako formy sztuki i jako stylu życia. Co takiego ujmującego odnajdujesz w tej kulturze?
Tak, tatuaż to nadal dla mnie coś mistycznego i chciałbym tą magię jak najbardziej przekazać naszym klientom. I chyba kontakt z klientem jest dla mnie teraz najważniejszy.
Oczywiście doceniam każdego z tysięcy klientów, którzy już nas odwiedzili ale zawsze największą satysfakcję dają klienci, którzy wybrali nas jako miejsce gdzie zrobią swój pierwszy tatuaż. Jest to przecież klient , który zrobił rozeznanie w każdym dla siebie dostępnym salonie. Jest to klient , który prześwietlił nas od A do Z i jeżeli postanowił nas wybrać to jest to mega miłe uczucie.
Ogromnym dla nas wyróżnieniem są również klienci , którzy przyjeżdzają do nas specjalnie z drugiego końca Polski lub z miast bliżej położonych jak Warszawa, Kielce, Łódź , Lublin – biorą często hotel i wykupują u nas dwie sesje dzień po dniu. Przecież w tych miastach też są dobre studia tatuażu a jednak z jakiegoś powodu wszyscy przyjeżdzają do Radomia. Dla nas to wielka radocha.
Mieliśmy nawet klienta z Alaski ale chyba najbardziej szalony był gość z Izraela, który przyleciał i mieszkał w Radomiu dwa tygodnie i po tym jak wytatuowaliśmy mu plecy wrócił do siebie. Bardzo pozytywny klient – mam z nim cały czas kontakt.
Był też klient, który zadzwonił do mnie po tygodniu z podziękowaniem za dobrą robotę i dopiero przez telefon przyznał się ,że jest prezesem klubu piłkarskiego, który ma kosę z Radomiakiem Radom.
Podobnych historii mam setki do opowiadania.
Jakie są Twoje główne założenia odnośnie funkcjonowania studio? Czego starasz się unikać, lub absolutnie nie tolerujesz?
Uważam , że jeżeli jestem odpowiedzialny za pracę dla 8 Artystów a co za tym idzie dla ośmiu rodzin to powinienem podchodzić do prowadzenia studia w miarę poważnie i odpowiedzialnie. Na szczęście dla studia jestem pracoholikiem i pedantem więc wszystko funkcjonuje jak w małym zegareczku. A jeżeli nawalę i o czymś zapomnę to wypominam to siebie przez kilka dni (śmiech).
Wymagam dużo od siebie ale także od moich pracowników i zawsze im powtarzam, że Klient jest najważniejszy. Klient nie zawsze ma rację ale jest najważniejszy (śmiech). Zatem nie toleruję narzekania i sapania jak znowu trzeba zrobić wilka w lesie (śmiech). Po prostu zrób takiego wilka i taki las żeby wszystkim szczeny opadły.
I nie toleruję pisania do innych salonów i wyciągania pracowników do siebie – tak jak próbowała to zrobić jedna z nowych sieciówek zza wschodniej granicy. Jeszcze dobrze neonu nie podłączyli w Radomiu w nowym studiu a moi Artyści już dostali wiadomości i oferty pracy od nich.