Focus mode

30 lat stażu w branży! Sławek Frączek!

30 lat stażu w branży! Sławek Frączek!

W roku 2016 obchodziłeś 25’lecie swojej pracy. Wygląda na to, że w tym roku mija 30-lecie. To naprawdę dużo! Jak wyglądały Twoje początki z tatuowaniem ludzi?

No tak to już 30 lat … pytania o moje początki zawsze powodują, że z nostalgią sięgam po archiwalne zdjęcia i materiały z tego czasu :D. Ponownie uświadamiam sobie wtedy, ile musiałem poświęcić i jak wiele udało mi się osiągnąć. Przełom lat 80 i 90-tych to był okres braku akceptacji społecznej, dostępu do wiedzy na temat techniki, sprzętu i świata tatuażu. Nie było studiów tatuażu, w związku z tym w grę nie wchodziła możliwość zatrudnienia się w roli praktykanta i nauczenie się warsztatu tatuażu.

Moje przeświadczenie o tym, że tatuaż to dziedzina, którą chcę się zająć oparłem jedynie na kilku naprawdę wyjątkowych zbiegach okoliczności. Nieocenioną pomocą okazało się spotkanie zorganizowane przez Norberta mojego przyjaciela z Jimem – szwedzkim tatuatorem z Karlskrony. To on zapoznao tym, że tatu nas z podstawami i pokazał zasady działania sprzętu. Zaopatrzeni w podstawowy sprzęt i pełni zapału snuliśmy wspólnie plany związane z tatuażem. W rzeczywistości jednak wybrana droga nie była taka łatwa i przyjemna jak nam się wydawało. Norbert po czasie zrezygnował z tatuowania i skupił się na swoich studiach. Ja już jednak miałem konkretny plan na siebie i to ułatwiało mi dążenie do celu. Z całą pewnością nie byłem świadomy, jak długa droga przede mną i jak wiele pracy będę musiał wykonać, aby stać się sprawnym artystą. No cóż, młodość ma bardzo wiele zalet i jeszcze więcej praw.

W roku 2016 obchodziłeś 25’lecie swojej pracy. Wygląda na to, że w tym roku mija 30-lecie. To naprawdę dużo! Jak wyglądały Twoje początki z tatuowaniem ludzi?

Sławomir Frączek
Sławomir Frączek w Tattoo.pl

Z braku chętnych na „kolorowy obrazek na ciele” zacząłem samodzielnie tatuować swoje ciało i w ten sposób rozwiązywać wciąż pojawiające się problemy związane z techniką tatuowania i pozyskiwania odpowiedniego do tego sprzętu. Dodatkowo, zdając sobie wtedy również sprawę jak ważne jest wykonywanie takiej pracy w sanitarnych warunkach, szukałem wiedzy z zakresu dezynfekcji i higieny np. w podręcznikach dla asystentek i higienistek stomatologicznych. Czytałem wszystko co mi wpadło w ręce, analizowałem i przerabiałem na własne potrzeby. Lata 90-te to był jednak czas burzliwych zmian, po długim okresie zapaści spowodowanej socjalizmem ludzie zaczęli „chorować na ciekawość” i coraz częściej otwierać się na nowe. Tatuaż był również dla wielu tego znakiem. Tattoo Art – The Sign of the Times – miałem nawet później takie hasło! Ostatecznie po różnych perturbacjach w 1993 roku znalazłem swoje miejsce w Acid Shopie, który wówczas nie pełnił raczej wyłącznie funkcji sklepu, a miejsca skupiającej fanów przeróżnej muzyki, wymiany różnych poglądów i wartości. Wpadali tam muzycy topowych wówczas kapel, jak choćby Acid Drinkers, Armii, Hey’a, Illusion czy Sweet Noise.

Nie zabrakło tam również muzyków z zagranicy, jak np. Sick of It All. Muzycy jak również ich fani bez wątpienia stanowili pierwszą falę tatuowanych przeze mnie osób. Tuż obok nich byli aktorzy, malarze, wszyscy Ci, którzy chcieli swobodnie decydować o swoim wizerunku. Jeśli dodam do tego wszystkiego całkiem sporo osób, które w tamtych czasach zarabiały np. na … wymuszeniach i haraczach to robiło się całkiem wesoło ;D. Takie były początki i tacy wówczas byli klienci. Ale to dzięki nim, mogłem cały czas inwestować w rozwój swój i tatuażu.

W tamtym okresie miałem już również nawiązany kontakt z kilkoma tatuażystami w naszym kraju. Wspólnie propagowaliśmy tatuaż jako sztukę w rozmaity sposób, w publikacjach, radiach lokalnych i regionalnej TV. Pokazywaliśmy się wszędzie tam, gdzie chciano nas widzieć m.in. na festiwalu w Jarocinie. Olbrzymi wpływ na obraz tatuażu miała Pierwsza Międzynarodowa Konwencja Tatuażu Megatattoo, która została zorganizowana przy moim udziale wraz z Konradem i jego agencją artystyczną. Nieprzypadkowo wybrane centralne miejsce w naszym kraju, Sala Kongresowa Pałacu Kultury w Warszawie i nietypowy jak na tamte czasy charakter imprezy spowodowały, że zaczęły się nami interesować media na skalę ogólnopolską. Również, co było dla mnie wówczas niezmiernie istotne, było początkiem współpracy z przedstawicielami zachodnich scen tatuażu.

Skąd pomysł o tatuowaniu? Co robiłeś wcześniej?

Tatuować chciałem od kiedy byłem nastolatkiem. Zawsze interesowałem się rysunkiem i malarstwem. Najwięcej problemów w szkole miałem przez rysowanie w zeszytach i po ławkach zamiast słuchania nauczycieli. Wcześniej, zanim zacząłem tatuować byłem technikiem w międzynarodowej firmie Rolls Royce Marine.

Czy sztuka zawsze była bliska Twojemu sercu?

Tak oczywiście. Sztuka była zawsze bliska mojemu sercu. Niestety nigdy nie miałem podstaw, warsztatu – szkoły w tym kierunku. No ale tak bywa.

Pamiętasz swoje początki z maszynką? Trudno było?

Moje początki z maszynka to zaledwie lekko ponad 2 lata temu, więc pamiętam je bardzo dobrze. Śmiech niedowiarków i kłody pod nogi. Ale nigdy się nie poddaje i cisnę dalej z tematem.

 

Bez wątpienia do rozwoju tatuażu przyczyniają się takie imprezy. Dlatego bardzo chętnie się w nie angażuję i pomagam tworzyć konwenty osobom, którym zależy na rozwoju tej sztuki w Polsce. Z perspektywy czasu oceniam to jako bardzo owocne działanie, ponieważ wraz z popularyzacją zjawiska, scena z roku na rok przyciąga spore grono nowych osób zainteresowanych robieniem tatuaży. Coraz częściej są to świadome osoby, znakomicie wyedukowane z ogromnymi możliwościami. Często już na początku mają konkretne wyobrażenie siebie jako artystów i swobodnie korzystają z doświadczeń czołówki światowych tatuażystów. Rozwijają się twórczo podpatrując pracę artystów w innych studiach, w innych środowiskach. Ale tatuaż w dzisiejszych czasach to również sprzęt, który jest bardzo często odpowiedzialny za doskonały warsztat tatuażysty. Firmy prześcigają się w tym, żeby pracowało się nam wygodnie i możliwie jak najbardziej efektywnie. Ostatnimi czasy pojawiła się nowa klasa tatuażystów, którzy są zainteresowani wykonywaniem jednej konkretnej stylistki i na jej podstawie budują swoją karierę.  

W ten sposób doszliśmy do odpowiedzi na Twoje kolejne pytanie dotyczące młodego pokolenia… Patrzysz dzisiaj na młode pokolenie tatuatorów, którzy teoretycznie mają wszystko na wyciągnięcie ręki – sprzęt, internet, seminaria, konwenty tatuażu. To wszystko pozwala im zdecydowanie szybciej nauczyć się sztuki tatuowania. Widzisz to i zazdrościsz im łatwiejszego początku?

Tatuowanie nigdy nie było tak łatwe jak dzisiaj ! 😀 

Te wszystkie dostępne dla młodego, i nie tylko młodego pokolenia środki, które wymieniłaś nic nie znaczą, jeśli wykonywane zajęcie nie jest powodowane pasją i odbywa się bez zrozumienia jego specyfiki. Przez lata wielokrotnie byłem świadkiem jak szybki sukces, lub łatwo zdobyte pieniądze okazywały się nie wystarczającą motywacją do rozwoju. Wewnętrzna potrzeba rozwoju zmusza nas do ciągłych poszukiwań, dokształcania się i często pozwala zauważać coś więcej niż tylko wyznaczony cel. Wszyscy powinniśmy o tym pamiętać.

Myślę, że spokojnie można powiedzieć, że Twoją pasją są również podróże i nurkowanie. Co to wnosi do Twojego życia?

Zawsze dbałem o to, żeby tatuaż powodował mój rozwój, wzbogacał mnie i sprawiał przyjemność. Ale specyfiką połączenia pracy i pasji jest to, że po długim okresie może zamienić się w codzienną rutynę. I właśnie dlatego, żeby takiego momentu uniknąć zająłem się nurkowaniem, a podróże są jedynie tego wynikiem. Od lat pogłębiam swoje zainteresowania w tym temacie, podnoszę swoje kwalifikacje nurkowe i śmiało zanurzam się w miejsca, które nie są dostępne dla każdego. Zmusza mnie ono również do całorocznych przygotowań fizycznych, co w moim wieku 50 lat, jest bardzo potrzebne, bo daje mi świadomość moich możliwości i energię do działania. Lubię stale uczyć się czegoś nowego i sprawia mi to ogromną przyjemność. Również dzięki nurkowaniu poznałem wielu ludzi, których sposób działania i realizacji stawianych sobie zadań jest bardzo inspiracyjny.

Subiektywnie, jesteś jedną z najsympatyczniejszych osób z branży. Czy uważasz, że bycie życzliwym i miłym pomaga w życiu codziennym? Czy może jest tak, że ludzie stale to wykorzystują i staje się to kulą u nogi?

Bardzo dziękuję… ja po prostu lubię siebie i chyba to jest podstawą tego, że mogę być postrzegany za osobę sympatyczną. Jestem pogfodzony ze sobą, cieszy mnie to co robię i życie jakie sobie układam. To oczywiście musi się przekładać na moje postrzeganie otoczenia. Staram się otaczać ludźmi i nawiązywać współpracę z tymi, którzy działają w oparciu o podobne systemy wartości. Tak jest po prostu łatwiej…Oczywiście bycie miłym nie musi oznaczać tego, że nie stoi się twardo na nogach i nie potrafi się zadbać o własne potrzeby. Potrafię postawić granice i wytworzyć dystans w sprawach, które są dla mnie naprawdę istotne. Nigdy nie starałem się spełniać oczekiwań innych, tylko dlatego, żeby czuć się akceptowanym. Jeśli coś robię to tylko dlatego, że mam na to ochotę.

Patrząc na Twoje studio tatuażu i zdjęcia, jakie są publikowane od lat na fanpage’u Twojego salonu Tattoo.pl, słowo, które przychodzi mi zawsze na myśl to ESTETYKA. Jak bardzo jest ona ważna w Twoim życiu?

Swoje wyobrażenie otaczającego mnie świata tworzę na podstawie zmysłu wzroku. Jest to dla mnie naturalny i odruchowy sposób odbierania i przyswajania informacji. Na wszystko patrzę kształtami i kolorami, starając się odnaleźć w tym właściwą równowagę. Lubię również tworzyć porządek wokół siebie i dlatego np. często natychmiast po wejściu do studia zauważam rzeczy znajdujące się w miejscach, w których nie powinny być. Ale to również świadczy to o tym, że zauważam kontrasty i co więcej, sprawiają mi one wiele przyjemności. Powodują, że moje życie nie jest nudne… i nie dotyczy to tylko przedmiotów.

Jak bardzo w życiu cenisz przyjaźń i bliskie relacji z ludźmi?

Przyjaźń jest bardzo ważnym, szczególnym uczuciem, takim który powinien dawać satysfakcję wszystkim stronom. Tak samo w życiu zawodowym jak i w prywatnym wymaga wiele czasu zanim zostanie zbudowana. Ten cały proces budowania bliskości zaczyna się często już podczas pierwszego kontaktu, a jednym z najważniejszych jego elementów jest komunikacja z klientem oparta na szacunku i zrozumieniu jego potrzeb. Przez te wszystkie lata budowałem studio, w którym swoją przestrzeń mogli odnajdywać zarówno jego nowi jak i starzy bywalcy. Niektórzy zatrzymywali się zaledwie przez chwilę, a inni zasiedzieli się w nim na dłużej… Za nimi wszystkimi stoją przeróżne historie i doświadczenia, do poznania których warto poświęcić swój czas.

Gdybyś cofnął się w czasie do początku lat 90., kiedy zaczynałeś przygodę z tatuowaniem i miałbyś możliwość zrobienia czegoś inaczej, to co by to było?

Jestem jedną z osób, która będąc na scenie od początku, wywarła na nią wpływ w jej wczesnych latach. Lista załatwionych spraw dla naszej branży jest dosyć istotna. To bardzo przyjemne patrzę na zmieniających się ludzi, czy ich środowisko mając świadomość jaka idea wywiera na nich wpływ i odciska swój kształt. Świat kręci się w najlepsze i ludzie poszukują własnych rozwiązań i ponoszą za to koszty. Ja zrobiłem wszystko, żeby wystawiony mi rachunek uwzględniał jak najmniejsze straty. Uwzględniając w to również moje życie towarzyskie i uczuciowe. 

Wywiad przeprowadziła Kamila Burzymowska